Położyłem się obok Lori. Przewróciłem się na plecy i parę razy się turlnąłem. Westchnąłem i spojrzałem na niebo.
Była piękna pogoda... było słychać jak ptaki latają ponad naszymi głowami, myszy biegały między trawami a owady coś tam piszczą po swojemu np. koniki polne były najwyraźniej słychać. Jednak nagle myszy zaczęły za szybko uciekać coś szło w naszą stronę. Coś delikatnie stąpało po ziemi, tak że ciężkobyło to zauważyć. Zza pagórka zaczęły się wyjawiać postacie... koty.
-Obce koty tu idą - powiedziałem do kocic.
___________________________________________________________________
I wojna z obcymi czy coś innego?
